Wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet… – tak łodzianie zareagowali na komentarz posłanki Mateusiak-Pieluchy, aby osoby wyznań innych niż katolickie zmuszać do podpisania lojalki wierności Polsce pod rygorem deportacji. Jakkolwiek jesteśmy wierni Polsce, Konstytucji i wielu wartościom „bezapelacyjnie i do samego końca, naszego lub jej”, na taki szantaż moralny reagujemy odmową negocjacji z szantażystą. Skoro władza w naszym państwie ustami posłanki partii rządącej zamierza odwołać domniemanie niewinności, na dodatek dyskryminująco podejrzewając o zdradę stanu tylko osób określonych wyznań i poglądów, to wolimy poddać się deportacji niż brać udział w tak żenującym spektaklu.

Spakowaliśmy zatem bagaże (doświadczeń, jak to określiła celnie jedna z KODerek) i stawiliśmy się na placyku pod Łódzkim Domem Kultury naprzeciwko Dworca Łódź Fabryczna. Mieliśmy kartki z miejscem docelowym, walizki, węzełki, tobołki i plecaki. Niektórzy wzięli także domowe zwierzęta (zapewne także nieprawomyślnego wyznania). Kolega wypisywał bileciki w jedną stronę, gdzie oprócz miejsca docelowego można było wpisać także powód deportacji. Niektórzy pytali „ale tylko jeden? Lub „niech pan wpisze: wszystko”. Wydaliśmy około kilkudziesięciu biletów.

Ponieważ pomimo naszej pełnej gotowości do podróży pociąg nie przyjechał, zakończyliśmy happening, uformowaliśmy kolumnę i udaliśmy się na spacer na Piotrkowską, gdzie spotkaliśmy łodzian wyrażających swoje wsparcie dla prezydent miasta. Nasze stroje i bilety budziły żywe reakcje, sporo osób chciało dołączyć się do deportacji.

__Katarzyna Knapik

W MEDIACH:
Link do Gazety Wyborczej >>>