Statystyczny mężczyzna wypowiada około sześciu tysięcy słów na dobę,
a kobieta – dwadzieścia tysięcy

 

Cogito incognito?

Nie mogłam zdecydować się, co polecić tym razem. Obie książki są świetne – zatem macie tu je razem i trochę osobno, bo dotyczą tego samego, lecz są jak reportaż z pola walki i komedia romantyczna.

Nie poznacie przez te książki siebie, nie wytłumaczą, jak osiągnąć sukces, pieniądze czy szczęście, raczej zaplączą wasze przekonania, zaskoczą i zadziwią, może podkopią jakieś poglądy, a może jedynie coś uświadomią .

No tak, właśnie tak… O kurczę… Faktycznie! – zdarzyło mi się zakrzyknąć przy czytaniu i czasami wręcz uśmiać się z dziwności tego, co mamy wszyscy w sobie i co jest z nami od zawsze. Wydaje się przecież, że wiemy dobrze, co myślimy, kim jesteśmy i jakie mamy poglądy, i co jutro będziemy robić i mówić. Jednak, gdy zagłębimy się w świat tych dwóch pozycji,
a właściwie wiedzy i odkryć tam opisanych, dowiemy się, że na pewno nic nie wiemy o naszym towarzyszu, czy raczej twórcy życia wewnętrznego a jeszcze gorzej – nie wiemy, co się może nam przydarzyć i co tkwi lub może tkwić w innym człowieku. W bardzo łatwy i prosty sposób autorzy pokazują, jak skomplikowani jesteśmy, jak bardzo dziwny jest świat naszego mózgu,
i jak bardzo mało jeszcze o nim wiemy. Na dodatek każą nam się z tym pogodzić… I tyle!  Musimy z tym żyć, bo inaczej po prostu nie możemy.

Schorzenia, zachowania, czy sposoby widzenia świata, które opisuje David Eagleman w „Mózgu incognito” były dla mnie jak wyjęte z powieści s-f czy jakiegoś filmu. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że choroba, na którą cierpiał spec od materiałów wybuchowych z filmu „Vinci” nie jest wymysłem scenarzysty – ludzie z prozopagnozją istnieją! I naprawdę osoby te  rozróżniają ludzi np. po tuszy lub głosie. Nie pamiętają zaś twarzy.

Bez ograniczeń. Jak rządzi nami mózg to zapis rozmowy dziennikarki Marii Mazurek z  Jerzym Vetulanim – polskim neurobiologiem, biochemikiem, profesorem nauk przyrodniczych, członkiem Polskiej Akademii Nauk i Polskiej Akademii Umiejętności, w której, ten już przecież starszy pan, w bardzo prosty oraz przezabawny sposób, przedstawił swój stosunek do człowieka, jako istoty biologicznej, duchowej i kulturowej. Tytułowy mózg to tylko pretekst, by uświadomić czytającemu jego biologiczność, jasno i z humorem obalić wiele mitów oraz na dodatek wyjaśnić pozytywne strony palenia trawki. Młodzieńczo entuzjastyczny, acz osiemdziesięcioletni naukowiec, potrafi racjonalnie i pozytywnie odnieść się nie tylko do uroków życia, lecz również do przemijania. Tego właśnie chyba wszyscy szukamy – zrozumienia świata, pogodzenia się
z nim, wypracowania sobie stosunku do czasu. Na pewno nie wszystko wszystkim się spodoba, za to z pewnością niektóre wypowiedzi można cytować jak dowcip czy anegdotę. Na przykład taką: Mężczyźni potrafią godzinami siedzieć przy piwie i nie odezwać się do siebie słowem, a jeśli w milczeniu siedzą dwie kobiety, to znaczy, że albo coś jest między nimi nie tak, albo ewentualnie co najmniej jedna z nich jest niemową. Ale drogie Panie, proszę nie załamywać się, mamy na tych milczków haka: Dopóki któryś samiec nie jest daltonistą, odróżni stojący obok siebie przedmiot w kolorze morelowym od tego łososiowego. Tylko że nie będzie potrafił tych kolorów odpowiednio nazwać. Dla mężczyzn wszystko między seledynem a granatem jest po prostu niebieskie.

Poważniejszą wersję tematu otrzymamy czytając „Mózg Incognito”. Poważniejszą, ale jednak nie całkiem poważną, chociaż bardziej skupioną na tytułowym bohaterze, czyli Mózgu. Łał! Można nawet czasem się wystraszyć i dziękować Matce Naturze, że jest jak jest, a my to my, bo przecież mogło i może być różnie. Uświadomiłam sobie czytając tę popularnonaukową książkę, że nie zawsze czarne jest czarne, a białe jest białe. Należy jednak być uważnym, bo Eagleman powolutku, delikatnie, poprzez bardzo łatwe, nawet oczywiste przykłady i ciekawe przypadki popycha nas ku rozważaniom nad istotą świadomego czynienia dobra i zła; i do wręcz filozoficznych rozważań na temat społeczeństwa, czy też systemów prawnych. A mogą się tu pojawić zaskakujące wnioski.

W tych trudnych czasach, załamujących nas sytuacjach warto pamiętać, że: jeśli uśmiechamy się, nawet sztucznie, to nasz mózg myśli, że naprawdę się cieszymy, i „wysyła” nam endorfiny, które rzeczywiście poprawiają nastrój. Poprawcie sobie więc nastrój i nastrójcie się nieco bardziej naukowo, bo głębsze zrozumienie ludzkich zachowań może przełożyć się bezpośrednio na ulepszenia w polityce społecznej.

Czego nam wszystkim życzę.

___Małgola Staroń