___
Mirek Michalski


Na tę sobotę w Warszawie czekaliśmy długo. KOD jakby przysnął. Tymczasem partia, której nazwy nie warto pisać nie śpi. Absolutna chęć zawłaszczenia każdej władzy galopuje. Pojawiają się nowe projekty i plany na zapewnienie sobie władzy absolutnej. Oto głośniej coraz o pomyśle na skrócenie kadencji samorządów. Jak się to ma do Konstytucji? Ano Trybunał Konstytucyjny orzeknie. No, właśnie. Po co ten pośpiech? Słupki poparcia zdają się być główną motywacją. Póki jeszcze nie lecą w dół (bo przecież polecą kiedyś) trzeba sięgnąć po władzę samorządową.

Mało. Sądy – trzeba i na ich orzeczenia mieć wpływ. Wyczerpująco pisze o tym Michalina Engel tu: https://kod-lodzkie.pl/dobra-zmiana-sadownictwie-czyli-sie-wlasciwie-zmieni/

Planując wyjazd na sobotnią manifestację „Wolne Sądy, wolne samorządy” sprawdzaliśmy prognozę pogody. Mieliśmy świadomość, że nie dopieszczą nas warunki atmosferyczne. Jednak rzeczywistość przerosła wyobrażenia. Było naprawdę zimno, wiatr popędzał deszczowe krople, które smagały każdy odkryty kawałek ciała. Przenikały przez najbardziej przeciwdeszczowe powłoki. Woda, wszędzie tylko lodowata woda. Nasiąkaliśmy nią jak gąbki, które ktoś złośliwie na końcu wrzucił do lodówki.

Ale okazało się, że te 6 – 7 tysięcy ludzi, którzy nie zważając na nic wyszli na ulicę, nasiąknęli jeszcze czymś innym. I to dużo wcześniej. Nasiąknęli nadzieją na zwycięstwo demokracji, wiarą, że razem potrafimy wszystko. Tylko razem i zawsze solidarni. Na zorganizowanej przez mazowiecki region manifestacji byli ludzie z całej Polski. Nie odważę się wymienić wszystkich nazw miast i miasteczek, które widniały na transparentach. Bałbym się kogoś pominąć. Byli tam dzielni ludzie, nie zważający na żadną atmosferę – zarówno tę w pogodzie, jak i w nie najlepszej ostatnio kondycji KOD-u. Przyjechali dla Polski, dla naszych samorządowców, a także, żeby powiedzieć naszym Sędziom „nie jesteście sami, możecie na nas liczyć”. Przemoczeni, zziębnięci, wyszli na długą tym razem trasę przemarszu i nie odpuścili. Bo Polska płonie, ktoś wciąż roznieca kolejne pożary zmierzające do wypalenia wszystkiego, co jeszcze nie zawłaszczone przez partie, której nazwy… no wiecie.

Rozpiera mnie radość, kiedy myślę o łodzianach, którzy tam byli. Lokalny patriotyzm, więc z nich najbardziej jestem dumny. Trzy autokary, ludzie dojeżdżający pociągami, prywatnymi samochodami… Na scenie początkowej Łódź licznie obecna. Posłanka Katarzyna Lubnauer, wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela i ja, trochę jako stojak na parasol z pięknym napisem „KOD Region Łódzki”.

Słuchałem świetnej przemowy Tomasza Treli. Nie owija w bawełnę, mówi jasno i dobitnie co sądzi o obecnych rządach. Prezes Jerzy Stępień – jego spostrzeżenia o kompletnym nieliczeniu się przez władzę z podstawami naszych konstytucyjnych praw. Przepiękne słowa Róży Thun o Polsce, o jej obecności w Unii Europejskiej. I te najważniejsze:

„Tylko dzięki Wam, dzięki KODowi obraz Polski w Europie nie jest już całkiem zły. Wy powodujecie, że Europa wciąż wierzy w Polskę”.

Wybaczcie, to nie jest dokładny cytat, ale sens z pewnością ten. Pani Poseł, nie odpuścimy, może być Pani tego pewna.

Zapamiętałem też słowa zacytowane przez Krzysztofa Łozińskiego. Powtórzył on za Roberto Gerwazo („Borgiowie”) opisując obecnie zasiadających w ławach rządowych

„Ludzie nie nadający się do niczego, ale zdolni do wszystkiego”.

Ocena dokładnie w punkt.

Wróciwszy do domu, już po zmianie mokrego wszystkiego na suche wszystko, zajrzałem do wiadomości w naszych facebookowych grupach. Zamarłem. Czytam z niedowierzaniem „KOD się kończy”, „wielka porażka Mazowsza”. Odnośników ad personam nie wspomnę. Piszą to członkowie KOD! Z satysfakcją (!!!) cytują prawicowe „prawdomówne” źródła! KOD się kończy? Gdzie byliśmy? Co widzieliśmy? Naprawdę KOD się kończy? Jeśli tak, to kończy się ten KOD marudzący, wiecznie kontestujący, salonowy i kanapowy. KOD „wiedzących wszystko”, wiecznie utyskujących „zarobiony jestem tym KODem”. Wiem, wielu zwyczajnie nie mogło przyjechać, to oczywiste. Ale wielu nie przyjechało, a mogło. Radośnie potem wznosząc toasty za „porażkę” KOD-u. Mogliście tam być, nie dla KOD, nie dla Mazowsza, nie dla Kijowskiego czy Łozińskiego. Dla Polski!

Widziałem w sobotę KOD pięknych wiarą ludzi, myślących z troską o Polsce, tej teraz i tej, którą pozostawimy potomnym. Bo mamy możliwość i obowiązek dbać o nasz wspólny kraj. Chyba, że chcemy zamieszkać w łagrze pomiędzy Bugiem a Odrą. KOD, Szanowni krytykanci, marzł i mókł w tę sobotę na ulicach Warszawy. Drżał z zimna i z emocji, gdy śpiewaliśmy hymn Polski. KOD ludzi dzielnych, idących bronić demokracji mimo wszystko. KOD odniósł wczoraj jeszcze jedno zwycięstwo – nie wymiękł! HardKOD.

 


zdjęcia: Ewa Barańska, Małgorzata Michalska, Facebook