Jesteśmy podzieleni jak nigdy – w mediach, w pracy, portalach społecznościowych, w rodzinach. Żyjemy w napięciu, powtarzając coraz częściej, że może grozić nam Majdan. 

 

szczerbaniak

Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, uważa, że Majdan to nie nasza tradycja. To Ukraińcy, kiedy czuli, że władza ich roluje, od wieków zwoływali się na Majdan i tam rozstrzygali spór. Naszą metodą rozwiązywania konfliktów z władzą, jeszcze z czasów Rzeczypospolitej Szlacheckiej, były konfederacje. Mamy ten scenariusz politycznego sporu wpojony również przez zbiorową pamięć – narodową literaturę. Konfederacje: tyszowiecka, barska, to przecież tło obrazów, powieści, piosenek i filmów, choć nie zawsze to tło potrafimy jako Polacy nazwać. Konfederacje były żywym, funkcjonującym elementem naszego systemu prawnego przez kilkaset lat. Prawo do występowania przeciwko władcy gwarantował artykuł de non praestanda oboedientia zapisu konfederacji warszawskiej z 1573 roku. Kiedy grupa czuła się pokrzywdzona, jednoczyła się, zawiązując konfederację, aby skuteczniej negocjować swoje prawa lub rządzić w imieniu nieskutecznej władzy. Mamy więc wpisane w polskie poczucie sprawiedliwości, uświęcone wiekami praktyki, zezwolenie na wypowiedzenie posłuszeństwa tyranowi.
Konfederacja była zawsze imienna, stąd tak wiele podpisów i pieczęci pod oryginalnym dokumentem konfederacji warszawskiej, w której szlachta wywalczyła sobie również swobody religijne. Kiedy konfederaci byli liczni, władca musiał negocjować. Słabych zgniatał. Taką konfederacją, wyrastającą z polskiego charakteru, była również Solidarność, po raz pierwszy jednocząca przeciw partyjnym władcom niezadowolonych robotników i inteligencję.

 

W jedności siła

„E Pluribus Unum” – Jedność z wielości. Na tym zdaniu, wpisanym w Wielką Pieczęć Stanów Zjednoczonych, ojcowie USA budowali wspólnotę i potęgę kraju. Przy każdej okazji wykorzystują to motto, stworzone w roku 1776. Dziś amerykański bielik niesie je w dziobie na każdej dolarówce i każdym państwowym dokumencie, aby przypominało swoją wagę wszystkim, którym przejdzie przez myśl, by dzielić. Nie mamy niestety takich drogowskazów. Wytarliśmy sobie buty nawet flagą Solidarności, która mogła Polaków jednoczyć. Dziś zarabiający krociowe honorarium szef związku odmawia noszenia znaku NSZZ nawet tym, którzy byli przy jego powstaniu i rejestracji. Może zostaliśmy ukształtowani przez historię jako wieczni awanturnicy, których łączy dopiero wspólny wróg.

Od wstępu, jak bardzo poróżniła Polaków polityka Kaczyńskiego, rozpoczął swoje spotkanie w Łodzi Andrzej Celiński. Nasze podzielenie dało władzę nieodpowiedzialnej grupie, która narzuca dziś wszystkim niedemokratyczny ustrój, chociaż zdobyła tylko 18,6% głosów uprawnionych do głosowania. TYLKO w demokracji oznacza również szansę, bo wystarczyło mieć 19%, aby do tego nie dopuścić. Wystarczyło połączyć siły. Polacy dawno zapomnieli, co to konfederacja i znów dojrzewają do tego, co Amerykanie mają wyłożone w jednym zdaniu na rewersie monet.

 
Bójcie się konfederatów

 Są jednak pierwsze sygnały, że skonfederowane siły”, mogą wysadzić z siodła władcę Polski. W Pabianicach, w wyborach uzupełniających do rady miasta i w Lubrańcu, w przedterminowych na burmistrza, kandydaci PiS zostali zmieceni przez konkurentów. W Pabianicach Dariusza Cymermana poparły wszystkie ugrupowania opozycyjne – dostał 72%, a w Lubrańcu w Kujawsko-Pomorskim Jacek Brudzyński starł się z pisowskim komisarzem zarządzającym miastem po śmierci poprzedniego burmistrza i pokonał go w pierwszej turze. Polityk PiS zamierza jednak składać protest i domagać się unieważnienia wyborów, oprotestowując post na Facebooku, zamieszczony podobno podczas ciszy wyborczej. Wybory wyborami, a sprawiedliwość musi być po stronie PiS – jak widać.
Te dwa probierze nastrojów między wyborami pokazują, że ogrom porażki PiS w wyborach samorządowych może znów zaskoczyć Jarosława Kaczyńskiego. W Łodzi przedstawiciele opozycji na specjalnej konferencji prasowej wspólnie wezwali mieszkańców miasta na pikietę 13.12, a wcześniej przedstawiciele zupełnie różnych ugrupowań poparli na Piotrkowskiej publicznie prezydent Zdanowską.
Skonfederowana opozycja może wiele. Może zdobyć w następnych wyborach nawet taką przewagę, aby z większością kwalifikowaną zabezpieczyć Konstytucję przed powtórkami z dojnej zmiany PiS i żeby przegłosować postawienie politycznych wandali przed Trybunałem Stanu.
PiS szybko obrósł w piórka, nabrał pychy, która zawsze kroczy przed upadkiem. Oby te drobne na razie zwycięstwa wróżyły powrót normalności w polityce.

Zima wasza, wiosna nasza.

___Robert Szczerbaniak

Zapisz

Zapisz

Zapisz