___
Ewa Kruszyńska

 

Dziś nasza budzikowa ekipa składała się z samych kobiet. Maciej maszerował w Paradzie Równości a Jerzy, po operacji, czekał na nas w ośrodku rehabilitacyjnym w pobliskim Wardzynie.

Ale przecież „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”… a co, gdy zamiast jednej ma ich do dyspozycji aż pięć?!

Tak, tak, działo się sporo. Pomimo lodowatego i porywistego wiatru atmosfera była gorąca. Czytanie konstytucji w centrum Tuszyna wywołało, jak to zwykle bywa, bardzo różne reakcje. Wiele osób okazało nam zdecydowane wsparcie, ale oczywiście byli i tacy, których nasza obecność mocno zirytowała. Starsza pani zwyzywała nas od ubectwa, ktoś inny zapytał, czemu nie jesteśmy w pracy, tylko na ulicy a jakiś pan wykrzykiwał: „Co z tym, który się nachapał tyle pieniędzy, no z tym, z tym… jak to on się nazywa?” Na co Lucynka rezolutnie odparowała: „Rydzyk!” i panu nagle zabrakło języka w gębie.

Spotkała nas też bardzo przyjemna niespodzianka, bo dołączył do nas kolega ze straży KOD-u, Michał. Okazało się, że mieszka właśnie w Tuszynie, ujrzał przez okno jak wysiadamy z auta i spontanicznie postanowił wzmocnić nasze siły.

Z kolei w budynku mieszczącym biuro poselskie PiSu miałyśmy dość przykrą przygodę. Poprosiłyśmy przechodzącą panią o zrobienie nam zdjęcia na klatce schodowej. W czasie gdy zdjęcie było robione, drzwi na piętro się zatrzasnęły a przemiła pani została na zewnątrz bez torebki, bez kluczy, bez płaszcza i bez możliwości dostania się do środka. Stałyśmy w szóstkę pod drzwiami próbując coś zaradzić. Odprawiałyśmy czary, wypowiadałyśmy po kolei wszystkie znane nam zaklęcia ale sezam uparcie pozostawał zamknięty… W końcu sympatycznej pani udało się wywołać kogoś telefonicznie i problem został rozwiązany a my -uwolnione od wyrzutów sumienia – umknęłyśmy do auta i wyruszyłyśmy do Wardzynia.

W ośrodku rehabilitacyjnym narobiłyśmy sporo zamieszania, bo po pierwsze wkroczyłyśmy w pełnym budzikowym rynsztunku a po drugie zniecierpliwiony Jerzy czekał na nas tuż za drzwiami, więc po gorących i głośnych powitaniach przeszliśmy bardzo powolnym krokiem przez korytarz w małej manifestacji. Jedno jest pewne… i personel, i pensjonariusze na pewno nas widzieli i słyszeli.

Potem jeszcze tylko Rzgów z pięknym placem 500 plus i niespieszny powrót do domów.

Warto budzić ludzi!!